Pandemiczna wiosna

 

Prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura

 Dokładnie rok temu o tej samej porze przyszła wiosna inna niż wszystkie. Zaczął się świat dziwaczny i pełen lęku, ale nie dla nas. Do dziś zastanawiam się jak to możliwe, że zamiast popadać w zbiorową histerię, wykrzesaliśmy z siebie jeszcze większą kreatywność i spokój.

Po uzupełnieniu zawartości naszej spiżarni, postanowiliśmy potraktować czas zamknięcia jako uśmiech losu i szansę do zrobienia czegoś, na co wcześniej nie mieliśmy czasu. Jakoś po tygodniu od wybuchu pandemii znudziło nam się codzienne sprawdzanie wiadomości i zabraliśmy się za ogarnianie swojej prywatnej rzeczywistości. W ciągłym zabieganiu trybu "praca-dom" zapomnieliśmy, że mamy ogród, który kojarzył nam się wcześniej z wyrzutami sumienia (a bo trawa nie skoszona, a bo nie wypielone).

Okazało się, że jesteśmy burżujami czasów zarazy i mamy swój prywatny rezerwat, w którym możemy się spokojnie ukryć wdychając, bez maseczki na twarzy, świeże powietrze. Zamiast leżeć przed telewizorem oglądając w kółko te same seriale, mogliśmy zapomnieć o całym świecie przycinając krzaki, kopiąc, grabiąc, siejąc i majsterkując.

Wtedy właśnie dotarło do nas, ile wolności daje kawałek własnej ziemi. Wcześniej postrzegaliśmy swoją sytuację przez pryzmat obowiązków i wysiłków, jakie trzeba we wszystko włożyć. Nie braliśmy pod uwagę pozytywnych aspektów naszego położenia. Postanowiliśmy założyć swój własny warzywnik, na który wcześniej nie mieliśmy czasu.

Pan Borsuk zaczął badać w internecie temat uprawy warzyw i trafił na nurt permakulturowy, który go zainteresował. Godzinami oglądał na Youtube filmy takich guru alternatywnego ogrodnictwa jak Charles Dowding, który uprawia dorodne warzywa siejąc i sadząc je wprost do kompostu. Po przestudiowaniu tematu podjął decyzję o rozpoczęciu eksperymentu warzywnego. Posadził na kartonach pod sianem kartofle, grządkę z warzywami ściółkował sianem i odpadkami organicznymi. Do tego, ze starych okien przywiezionych od dziadka zbił pani Borsukowej "she-shed" (babską jaskinię, która posłużyła jako mini szklarnia na pomidory i paprykę rosnące w doniczkach). 

Radości było przy tym wszystkim co niemiara, choć finalnie plony były mizerne. Szczególnie ziemniaki okazały się wielkim niewypałem. Pod koniec sezonu wykopaliśmy z każdego krzaka po 3-4 kartofelki wielkości od orzecha laskowego do orzecha włoskiego. Prawdopodobnie ta metoda sprawdza się lepiej w suchym klimacie, bo u nas w Polsce siano, zamiast być schronieniem dla ziemniaków, stało się wygodnym domem dla ślimaków, które rozpełzały się potem po całym ogrodzie żrąc wszystko, co popadnie, łącznie z cebulą, czosnkiem i aksamitkami, które rzekomo miały je odstraszać.

W tym samym czasie pani Borsukowa zajmowała się poznawaniem programu do montażu wideo i testowaniem aparatu z opcją kręcenia filmów. Tu można zobaczyć efekty jej zabawy i uchwyconą wiosnę w ogrodzie państwa Borsuków:

 
 
prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik
 
prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik
 
prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik
 
prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik

A tutaj zwykle raczymy się pyszną kawą:

prace w ogrodzie, szklarnia, permakultura, warzywnik


Komentarze

POPULARNE POSTY